Franuś

Znalazłam biedaka w ogrodzie, normalnie zostawiłabym go pod opieką rodziców, ale ze względu na moje dwa "potwory" Lucka i Leo ratowałam maleństwo, tym bardziej, 

że jego rodzeństwo źle skończyło:(

Wróbelek dostał imię Franuś i maleńkie mieszkanko, starą klatkę po kanarku :)

jak troszeczkę podrósł  w klatce spędzał tylko nocki, w dzień miał do dyspozycji cały pokój :)))

Sporo czasu poświęciłam na lekturę jak go  karmić  i jak się nim opiekować.

Na zdjęciach Franuś jest już po moim tygodniowym karmieniu,

nie robiłam wcześniejszych, ponieważ miałam obawy, że nie dam rady go odchować.

Udało się, było ciężko, wstawałam nawet w nocy :))

Początkowo do karmienia wystawiał  tylko  żółty dzióbek, 

później wychodził ze swojej kryjówki i siadał mi na ręce,

 pokarm do gardełka wkładałam  na zapałce.

Poradziłam sobie też z  nauką  samodzielnego jedzenia, 

moja opieka ograniczyła się do napełniania  miseczek jedzeniem i wodą .

Jak opanował bardzo dobrze sztukę latania, pewnego dnia ( ciężko było) otworzyłam okno.

Następnego dnia nawoływałam go jego imieniem, wrócił, ale tylko raz :(

Mam nadzieję, że żyje i tej myśli się trzymam.

Pozdrawiam